rekonstruktor rekonstruktor
156
BLOG

Lecimy w kosmos!

rekonstruktor rekonstruktor Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Może jeszcze nie dzisiaj. Zapewne i nie jutro.

No i nie my.
Nasze dzieci, nawet te urodzone jako dzieci matek pierwszego kwartału też są już za stare na lot w kosmos. I za stare będą zapewne każde kolejne dzieci rodzące się przez następne dziesiątki lat.

Trzeba się z tym pogodzić ale czy mamy tak to tak zostawić? Raczej nie.

Dlaczego? Dlatego bo jesteśmy ludźmi. Bo rozwój, innowację, wynalazczość i ekspansję mamy w genach. A gdzie indziej niż w kosmos mielibyśmy jeszcze wędrować? W kolejce z emerytami na Mount Everest, czy czekać karnie na szansę zobaczenia Galapagos?
No zawsze pozostaje all inclusive w Tunezji. Ale to specyficzne przeżycie dla odkrywców.

W genach jako ludzie mamy też barbarzyństwo, chaos i zagładę (to już bliżej all inclusive). No to znaczy tej zagłady w dniu codziennym nie czuję, ale barbarzyństwo i chaos to już przytrafiają mi się codziennie.

W skali społeczeństw te zjawiska to już elementy wyjątkowo nieprzyjemne, występujące zwłaszcza tam gdzie robi się ciasno lub biednie. Ciasno może zrobić się w głowie od chorych idei lub na Ziemi od przeludnienia. Obie możliwosci są nieprzyjemne i obie mogą spowodować że będzie niegrzecznie.

A ja nie lubię jak jest niegrzecznie. Dlatego, jak część tych z ciasnymi głowami wyruszy w górę to i na Ziemi zrobi się luźniej czyli spokojniej. I mniej biednie. A jak jest mniej biednie a bardziej „na bogato” to też jest grzeczniej i spokojniej.
A ponieważ ja chciałbym przeżyć resztę dni na Ziemi i to w globalnym spokoju, zakłócanym co najwyżej przez moją żonę, to wysyłam moje dzieci w kosmos.
Wysyłam je ideowo i nie wbrew ich woli, ale miło by było gdyby zechciały polecieć. A raczej pomóc polecieć dzieciom ich dzieci.
Wysyłam je dlatego, że żaden kłamczuszek czy koniunkturalista żyjący dzięki propagandzie na koszt społeczeństwa (dla tych co niezrozumieli – polityk), którego obowiązkiem powinna być w końcu praca nad przyszłością, o przyszłości dłuższej niż „do wyborów” nie myśli.

A ktoś musi zacząć myśleć. Bo wszystko pomału zaczyna się rozpadać.
System życia człowieka we współczesnym świecie „kupuj więcej!”, gdzie jest on przywiązany do pracy, bo potrzebuje pieniędzy aby kupować coraz to większe mieszkania, nowsze samochody i głupsze gadzety ma swoją wydolność. Mi przypomina to sytuację gdy woda wlewana do butelki zaczyna ją w całości wypełniać i nieuchronnie nadchodzi chwila na zamoczenie wszystkiego dookoła. A rewolucji jako człowiek starszy nie lubię.
To znaczy, system ten może trwać i trwać jeszcze latami, tyle tylko że na to nakładają się inne elementy. Między innymi to, że coraz mniej ludzi jest potrzebnych do produkcji i to nie tylko gadżetów ale też żywnosci i innych rzeczy. A jeżeli już są potrzebni to najlepiej jakbym mówili ze śmiesznym akcentem: „będzie pan zadowolony” i mieszkali gdzieś niedaleko Morza Żółtego.
Tylko że ktoś to wszystko musi kupować. A żeby kupować musi mieć pieniądze.
Testowany obecnie w Europie, a ekstremalnie w Polsce wariant, że połowa zdolnych do pracy staje się urzędnikami jest jakimś krótkotrwałym rozwiązaniem, ale raczej wiąże się z tym, że kończy się jak u Orwella, rozbudową Aparatu, który całe towarzystwo trzyma za buzię.

Coraz więcej osób jest do liczenia taczek, a ich ładowanie i wożenie, poprzez nadmiar urzędników staje sie naprawdę trudne.

Dodajmy do tego znaczny wzrost liczby starszych ludzi. Wzrost wynikający z dobrej jak nigdy dotad jakości życia. I nawet próby psucia służby zdrowia, aby tych staruszków efektywnie nie leczyć nie pomagają. Mówię o „próbach psucia”, bo nawet skrajna głupota nie jest wytłumaczeniem tych działań, z którymi w służbie zdrowia mamy doczynienia. Dodam że taki sam „psój” grasuje w edukacji, karząc nam z naszych dzieci produkować robotników na eksport.

Prowadząc dalej te proste matematyczne zajęcia, dodajmy do tego emigrację milionów ludzi w ostatnich latach i widzimy że jak śpiewał Kazik „ten system musi upaść teraz i zaraz!”.
No nie tak teraz. Śpiewał też o trochę innym systemie niż ZUS, ale efekt może być równie spektakularny.
Wszystko wskazuje na to, że upadać zacznie właśnie wtedy gdy będę przechodzić na emeryturę, czyli za jakieś 25 lat. Słaba perspektywa. I co z tego że zgromadzę na ten czas jakieś środki gdy dookoła rozleje się bieda i hiperinflacja? I bedzie niegrzecznie. A rewolucja to nie czas dla starszych ludzi.

Zresztą już parę dni temu stwierdziłem że piosenki Kazika z lat 90-tych wyglądają jakby opisywały rzeczywistość pechowego roku 2013. To kiepsko, bo pamiętam tamten czas bałaganu, łapówkarstwa, chamstwa i barbarzyństwa.  

No dobrze, wracając do początku, nie wysyłam swoich dzieci w kosmos dlatego że wkrótce rozwali się ZUS, mamy łapówkarską republikę kolesi i pare innych równie miłych rzeczy, tylko dlatego że współczesny człowiek potrzebuje jakiejś wielkiej myśli, która wykorzysta czas rozwoju technologii, którego jesteśmy świadkami.
Technologia w ostatnich latach rozwija się tak dynamicznie, że znacznie wyprzedziła to co człowiek wymyślił w sferze idei i myśli społecznej w ostatnich dziesięcioleciach.
To przykre, patrzeć na  bezideowość pasioną przez dobrobyt i wynikające z niego bezrefleksyjne samozadowolenie.
To przykre, patrzeć na aberracje i absurdy wymyślane przez durniów, którzy prześcigają się w wymyślaniu tego jaką karykaturę można zrobić z wolności.

NIC TYLKO ZADRZEĆ GŁOWĘ WYSOKO I SPOJRZEĆ W GWIAZDY.
Ciekawe że nawet jak pisałem to zdanie, to przez przypadek włączyłem przycisk „caps lock” i napisałem to dużymi literami.

Co to znaczy dla mnie „lecimy w kosmos!”? Czy to jakiś bełkot maniaka i fana gwiezdnych wojen?
Mam nadzieję że nie. To raczej zastanawianie się nad jakąś DUŻĄ ideą rozwoju.
Ideą ponad granicami, coś do rozwoju cywilizacji wnoszącą, będącą naturalną fazą jej rozwoju. 
Ideą, którą mam wrażenie, niektórzy już realizują (zwłaszcza Chińczycy).

 Aby taka idea mogła powolnie jak tankowiec kierować się we właściwą stronę, musi zacząć się wiele dziać w różnych obszarach życia.
„Lecimy w kosmos!” nie oznacza że otwieramy szkołę kosmonautów im. Hermaszewskiego, tylko zaczynamy dbać o rzeczy podstawowe dla takiej idei, czyli rozwój nauki i jakości pracy, czyli zupełnie przez przypadek, rzeczy niezwykle ważne dla społeczeństwa.
Żeby oprócz zadzierania głowy do góry i marzeń, móc co najmniej podskoczyc do gwiazd, trzeba rozwiązać tyle problemów, że najpierw trzeba wykształcić doskonałych fizyków i matematyków, potem wynalazców i konstruktorów, lekarzy, technologów żywności, inżynierów, socjologów i psychologów.
Wymysleć doskonały i uniwersalny system prawny oraz optymalny sposób zarządzania ludźmi i dojść do konsensusu w normach społecznych.
A przede wszystkim trzeba stworzyć warunki do pracy zespołowej, czyli nie rządzić przez nieustający konflikt.
To chyba akurat nie powinno dziwić – w końcu nie od dzisiaj wiemy że "per aspera ad astra" - przez trudy do gwiazd.

I tak chcąc lecieć do gwiazd najpierw trzeba zacząć mocno stąpać po ziemi. Chcac chodzić z zadartą do gwiazd głową, trzeba wyrównać nierówności aby nie przydemonić w wystający krawężnik.
Ułożyć, posprzątać, potrząsnąć nieciekawymi typami. Naprawić to wszystko co nam przeszkadza. Rozwiązać problemy dnia dzisiejszego.
Czyli zanim polecimy do gwiazd, zabierzmy się za ciężką pracę na Ziemi.
Usuńmy to co nam przeszkadza i zacznijmy zachowywać się wobec siebie jak ludzie a nie jak kosmici.

 

Ktos jednak musi dogonić tę sondę która kilkanaście lat temu wyleciała w kosmos i zabrać z powrotem autograf Michnika, żeby nie było wstydu przed kosmitami. Dlatego działajmy szybko.

obecnie bardzo drobny przedsiębiorca dawny pracownik dużej korporacji, który stwierdził, że klonem jednak nie będzie. ojciec zatroskany o przyszłość swoich dzieci osoba lubiąca święty spokój ale nie za wszelką cenę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości